Z szóstą i pechową czternastą lokatą Gosia Rdest opuściła drugą tegoroczną rundę Alpine Elf Europa Cup. Żyrardowianka była na drodze do dwóch pewnych finiszów w pierwszej dziesiątce, ale te plany w drugim wyścigu pokrzyżował jeden z rywali.

Circuit de Nerves Magny Cours to obiekt, na którym Gosia odniosła swój największy sukces w ramach Alpine Elf Europa Cup – rok temu udało się jej wywalczyć miejsce na podium na torze w Burgundii. Już czwartkowe treningi pokazały, że o powtórkę z rozrywki może być ciężko. Najszybsza Polka w wyścigach samochodowych uzyskała dziewiąty i dziesiąty czas sesji treningowych.

Poranna sesja kwalifikacyjna zapewniła dziewiąte pole startowe dla Gosi w piątkowym wyścigu. W jego trakcie tradycyjnie zobaczyliśmy świetne tempo zawodniczki z Żyrardowa. Bez większych problemów notowała czasy na poziomie czołówki, co przełożyło się na zyskiwanie pozycji. Metę przekroczyła na siódmej lokacie, ale kara dla jednego z rywali za nieprzestrzeganie limitów toru sprawiła, że Gosia Rdest zajęła w piątkowej rywalizacji szóste miejsce.

Sobota już od samego rana nie przebiegała zgodnie z planem. Kwalifikacje dały jedynie dwunaste miejsce na starcie. Od początku wyścigu Gosia była jednak w trybie ataku. Jeszcze na pierwszym okrążeniu udało się jej przebić na dziewiątą pozycję. Kilka chwil później była już jedną lokatę wyżej tuż za grupą kilku kierowców. Neutralizacja w połowie wyścigu nie zmieniło znacząco sytuacji i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że Żyrardowianka na mecie będzie ósma. Niestety, jeden z kierowców miał inne plany. Gosia została obrócona dosłownie na ostatnich metrach rywalizacji. Mimo szybkiej reakcji po niewymuszonym piruecie, maksimum co dało się wycisnąć to czternasta pozycja.

GR: Była szansa na naprawdę dobry weekend. Co prawda kwalifikacje mogły pójść lepiej, ale punkty są za wyścigi, a w nich szło mi bardzo dobrze. Na Magny Cours łatwo ulec pokusie szerokich wyjazdów poza limity toru, ale sędziowie zwracali na to uwagę bardzo mocno w ten weekend. Przede wszystkim oba wyścigi były praktycznie bezbłędne w moim wykonaniu. Musimy popracować nad kilkoma kwestiami, ale generalnie są powody do zadowolenia. Szkoda tylko, że to wszystko zostało przyćmione przez wydarzenia ostatniego okrążenia, a raczej ostatnich dwóch zakrętów. Kolega Brun nawet nie próbował przejechać tej szykany poprawnie, ale cóż, mówi się trudno. Dziękuję za wsparcie kibiców, które dodaje mi “kucy” pod maską!

Gosi Rdest nie zobaczymy na starcie podczas kolejnej rundy Alpine Elf Europa Cup w Zandvoort. Żyrardowiankę za kierownicą pucharowej Alpine A110 Cup zobaczymy dopiero we wrześniu na Circuit de Barcelona-Catalunya.

Previous

Powrót do domu. Marczyk i Gospodarczyk wystartują w 78. ORLEN Rajdzie Polski

Next

Po maturze czas na Red Bull Ring. Szymon Ładniak wraca na tor

Zobacz także