Wczoraj po południu zakończył się rajd Rallye du Maroc, który stanowił ostatnią rundę Mistrzostw Świata tego sezonu, a także finalny sprawdzian dla Krzysztofa Hołowczyca i Łukasza Kurzei przed Dakarem 2024. Rajd składał się z sześciu etapów, o łącznej długości 2219 kilometrów, rozgrywanych w najtrudniejszych warunkach globu.

Pustynne odcinki okazały się mordercze i nie miały litości dla załóg. Wszystkie zespoły fabryczne borykały się z ogromnymi problemami. Samochody odmawiały posłuszeństwa, liczne awarie i uszkodzenia dały się we znaki najlepszym. Hołowczyc z Kurzeją zapamiętają ten rajd jako próbę wytrzymałości nie tylko sprzętu ale i swojej. Załoga codziennie borykała się z problemami technicznymi, uszkodzone zawieszenie, problemy ze wspomaganiem, problemy z układem napędowym. MINI z numerem 212 zostało sklasyfikowane 21 miejscu, jednak najważniejsze jest to, że załoga poznała limity rajdowego MINI.

Na najwyższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej stanął Yazeed Al Rajhi i Timo Gottschalk w Toyocie Hilux Overdrive. To ich drugi triumf w tegorocznym sezonie po tym jak wcześniej zapisali na swoje konto Abu Dhabi Desert Challenge. Drudzy na mecie zameldowali się Denis Krotow i Konstantin Żilcow również w Toyocie stajni Overdrive. Na mecie dzieliły ich nieco ponad 34 minuty. Nani Roma i Alex Haro Bravo w Fordzie Rangerze stanęli na trzecim stopniem podium (+43.03). Nasser Al-Attiyah i Mathieu Baumel (Toyota GR DKR Hilux) zostali sklasyfikowani na szesnastym miejscu, choć wycofali się z finałowego odcinka specjalnego po postoju na szóstym kilometrze.

Tuż po rajdzie Hołowczyc podsumował: „Skończyliśmy Rallye du Maroc. To był dla nas niesamowicie trudny i wymagający sprawdzian. Na starcie pojawili się wszyscy najlepsi, zespoły fabryczne, mieliśmy z Łukaszem co robić. Było bardzo ciężko, ponieważ jechaliśmy na limicie sprzętu, żeby zobaczyć do jakiego stopnia możemy obciążać samochód i gdzie są nasze możliwości. Niesamowite jest to, że wszystkie auta fabryczne miały problemy, samochody stawały na odcinkach z powodu awarii, my także ćwiczyliśmy to samo. Po sześciu dniach jesteśmy dużo mądrzejsi, jeśli chodzi o wytrzymałość auta i na co możemy sobie pozwolić. Musimy pamiętać, że Dakar, do którego ten rajd był testem, jest bardzo długi i musimy pilnować, żeby auto było w jednym kawału. Tam zwycięzcy są na mecie. Przetrwaliśmy Rallye du Maroco, Łukasz bardzo poprawił nawigację i możemy powiedzieć, że kolejny element został wykonany. Teraz pakujemy się i już jutro lecimy do Turcji na ostatnią rundę Pucharu Europy FIA – gdzie walczymy o tytuł.”

Previous

Marek Goczał i Maciej Marton zwycięzcami Rallye du Maroc w klasie T3!

Next

Hołowczyc z Kurzeją walczą o Puchar Europy FIA

Zobacz także

Nadchodzące wydarzenia

Sklep KMLS