Największa na świecie wystawa kartingowa, IKA Kart 2000 edycja 2017 w Offenbach nad Menem była naszym głównym celem styczniowej podróży! Nasza redakcja w zaprzyjaźnionym gronie kolegów z torów z całej Polski na własne oczy mogła oglądać nowinki ze świata kartingu.
Ale czymże byłby wyjazd nie zahaczając przy okazji o kilka torów kartingowych? Taki plan mieliśmy od samego początku, dlatego do Niemiec polecieliśmy już we czwartek rano (targi odbywały się w weekend), aby mieć chwile czasu na zwiedzenie okolicznych obiektów. Nie próżnowaliśmy, tuż po przylocie do Frankfurtu i odebraniu samochodu pojechaliśmy na pierwszy tor – znajdujący się około 50 km od lotniska halowy tor Indoor Superkart. Pierwsze wrażenie było bardzo średnie, gokarty z ogromnymi butlami na gaz przypominały raczej „jeżdżące bomby” niż profesjonalne gokarty, lecz i tak postanowiliśmy się przejechać. Ciężko w ogóle coś więcej powiedzieć o sprzęcie na tym torze – zostawiamy zdjęcie, a całą resztę pozostawiamy waszej wyobraźni.
Na pochwałę zasługuje szczególnie lokalizacja toru – znajduje się on przy samej autostradzie między Frankfurtem a Mannheim, dzięki czemu bardzo szybko można na niego dojechać z każdej lokalizacji. Ceny na torze były na standardowym niemieckim poziomie – okolice 11-12 euro za 10 min. można uznać w tym kraju za standard. Wrażenia z jazdy były na przeciętnym poziomie, ewidentnie gokarty te nie lubiły używania hamulca, gdyż po każdorazowym jego dotknięciu mieliśmy wrażenie, że gokart zapomina o przyśpieszaniu i dopiero po dłużej chwili zaczyna reagować na prawy pedał. Stwierdziliśmy wspólnie, że nie ma co marnować czasu ani pieniędzy na tym torze i pojechaliśmy w dalszą podróż.
Kolejny naszym celem był tor Planet Kart w Mannheim. Tor już na wejściu robi zupełnie inne wrażenie niż swój poprzednik – znacznie większa hala o ciekawym układzie toru oraz bardzo ciepłe powitanie ze strony osób pracujących na torze. Obiekt ten wyposażony jest w dobrze nam znane gokarty SODI GT4 oraz RX7. Niestety hala nie była ogrzewana co na samym początku było sprawą mało przyjemną, jednakże wrażenia z jazdy szybko pozwoliły zapomnieć o tej niedogodności. Tor, na którym okrążenie trwało około minuty oraz miało bardzo ciekawy układ (profilowane zakręty, mostek, przejazd pod mostkiem oraz przyczepna nawierzchnia) powodowały, że wrażenia z jazdy była na bardzo wysokim poziomie. Zdecydowanym atutem tego obiektu był również jego menedżer, który od samego początku nawiązał z nami kontakt – opowiedział o torze, zainteresował się torami w Polsce, na których ścigamy się na co dzień oraz zaproponował, abyśmy przetestowali oba modele gokartów dostępne na torze. Dodatkowym plusem jest zaplecze gastronomiczne, dzięki czemu mogliśmy się posilić przed dalszą podróżą. Cennik na poziomie bardzo zbliżonym do wcześniej odwiedzonego przez nas toru. Dodatkowo na tym torze występowała opcja „All you can drive” czyli płacimy konkretną kwotę i w dniu zakupu możemy jeździć ile tylko mamy sił (pewnie, gdyby nie temperatura panująca na hali zdecydowalibyśmy się właśnie na ten wariant).
Był to ostatni tor, który odwiedziliśmy we czwartek, dlatego prosto z Mannheim pojechaliśmy do hotelu znajdującego się nieopodal targów w Offenbach.
Piątek rozpoczęliśmy wczesną porą od śniadania oraz planem odwiedzenia jednego z kulminacyjnych punktów wycieczki – Michael Schumacher Kart Center w Kerpen nieopodal Kolonii. Na tor dojechaliśmy w okolicach południa. Już na samym początku robi on ogromne wrażenie – cała okoliczna infrastruktura już na starcie pokazuje, że nie jest to przypadkowy, zwykły tor. Jak na Niemcy przystało, również MC Kart Center znajdował się w okolicach jednej z autostrad. Zdecydowaliśmy się wykupić po trzy jazdy – na samym wstępie ogromny plus za temperaturę w hali – praktycznie taka sama jak w recepcji co zdecydowanie było ogromnym plusem. Sam tor to również pierwsza klasa – asfaltowa nawierzchnia, nitka w okolicach minuty oraz gokarty marki RIMO EVO 6 dawały ogromną frajdę. Jazda na tym torze bardzo przypominała nam szczeciński obiekt Silver – zarówno za sprawą tak samo wyglądających band, podobnych gokartów jak i nawierzchni. Był to dla nas dobry trening przed kolejnymi startami w stolicy województwa zachodniopomorskiego. Tor z pozoru wydaje się być łatwym technicznie, jednakże gdy już nieco go poznaliśmy, szybko można było zauważyć, że skrywa wiele tajemnic. Również tutaj ceny były na poziomie wcześniej przez nas odwiedzanych torów w Niemczech. Nad recepcją znajdowała się mała restauracja z pięknym widokiem na cały tor oraz trybuną. Oglądając jazdę innych kierowców, w przyzwoitych cenach smacznie zjedliśmy obiad. MS Kart Center to tor na najwyższym poziomie, ze względu na zimową porę, mogliśmy jeździć jedynie na wewnętrznej części – bujaliśmy w obłokach jak niesamowitą przygodą musi być jazda po pełnym torze. W czasie pobytu na torze w Kerpen uświadomiliśmy sobie, że znajdujemy się bardzo blisko belgijskiej miejscowości Eupen, a prawdziwym fanom kartingu chyba nie trzeba mówić więcej.
[one_half]
[/one_half]
[one_half_last]
[/one_half_last]
Dla mniej wtajemniczonych – w Eupen znajduje się słynny tor Karting Eupen, który jest rajem dla każdego zawodnika. Nie mogliśmy przegapić takiej okazji i prosto z Kerpen udaliśmy do Belgii. Niektórzy z nas mieli okazję ścigać się tutaj podczas 24 godzinnego wyścigu we wrześniu ubiegłego roku, dla większości jednak była to pierwsza wizyta na tym torze. Już na samym wstępie kompleks w Eupen robi ogromne wrażenie – ogromna hala, profesjonalny tor, restauracja, sklep z akcesoriami kartingowymi oraz wiele innych użytecznych miejsc typu szatnie, prysznice, itd. Wykupiliśmy po 3 jazdy i przystąpiliśmy do dzieła. Niestety w tym dniu panował duży ruch na torze, nie ujmowało to jednak nam dobrej zabawy. Uważamy, że zdjęcia mówią same za siebie – po prostu jest to tor na najwyższym światowym poziomie. Gokarty marki SODI model RX8 o mocy 9 km dają ogromną frajdę z jazdy. Na odprawie przed pierwszą jazdą zostaliśmy poinformowani, by zwracać szczególną uwagę na znajdujące się na torze bandy – za nimi znajdowały się mało elastyczne sprężyny, które „nie wybaczały” w momencie uderzenia. Na szczęście tor oferował również możliwość wypożyczenia ochraniaczy na żebra – niezbędny osprzęt podczas wizyty na torze w Eupen. Jazdy na tym torze trwają aż 18 min., co z pewnością dla osób mało wtajemniczonych w karting może stanowić spory problem (mamy tutaj oczywiście na myśli potencjalny ból przedramion oraz innych części ciała). Po pierwszej jeździe udaliśmy się do restauracji, by tam w spokoju przeanalizować nasze jazdy a także zakosztować specjałów kuchni. Otrzymaliśmy propozycję jazdy z innymi uczestnikami (jak wspominaliśmy, tor był bardzo obłożony tego dnia) w formie kwalifikacje + wyścig. Zgodziliśmy się i przystąpiliśmy do jazdy. Jak się szybko okazało, trafiliśmy na klasyczny „przejazd z turystami”. Do jazdy przystąpiliśmy we trójkę, oczywiście do wyścigu startowaliśmy z pierwszych trzech miejsc. Wyścig ten okazał się być ciekawą przygodą, każdy z nas musiał cały czas dublować zdecydowanie wolniejszych kierowców co dodawało dodatkowej frajdy. Ceny w Eupen nie wyglądają tragicznie – 23 euro za 18 minut jazdy to europejski standard. Generalnie wizyta na Eupen była bardzo udana – niektórzy z nas zaopatrzyli się również w kartingowy osprzęt w tutejszym sklepie (ceny były bardzo atrakcyjne). Otrzymaliśmy również zaproszenie do zawodów „Masters”, które odbędą się na tym torze w marcu bieżącego roku.
[one_half]
[/one_half]
[one_half_last]
Kartbahn Limburg
[/one_half_last]
Z Belgii udaliśmy w kierunku hotelu odwiedzając po drodze zaprzyjaźnionych znajomych ze środowiska kartingowego w Kolonii.
Sobotę rozpoczęliśmy dużo wcześniej, by jak najszybciej udać się na główny punkt wizyty w Niemczech – 25. Międzynarodową Wystawę Kartingową. Nasze wrażenia z Wystawy opiszemy w kolejnym artykule.
Z targów wyszliśmy wraz z ich zamknięciem około godziny 18. Jako, że mieliśmy dalej dużo energii, zdecydowaliśmy się wybrać na kolejny tor kartingowy – tym razem padło na tor w Limburg (Kartbahn Limburg). Pierwsze wrażenie całkiem pozytywne, znajomy system KartingManager, gokarty marki SODI GT5 o mocy 6,5 KM oraz nitka, której pokonanie zajmuje około minuty. Niestety tor nie był ogrzewany, z tego powodu wykupiliśmy jedynie po 3 jazdy. Miejsce, w którym znajduje się tor oferuje również paintball, pokój zagadek oraz wiele innych atrakcji – niestety nie dało się z nich skorzystać podczas naszych odwiedzin. Przejdźmy jednak do samego toru. Podobnie jak większość obiektów w Niemczech, również na tym torze znajduję się część gastronomiczna, gdzie można zjeść różnego rodzaju przekąski i napić się czegoś ciepłego. Sama jazda na początku przypominała lodowisko, ze względu na warunki panujące w hali przez kilka pierwszych okrążeń musieliśmy dobrze rozgrzać opony, by złapać w miarę dobrą przyczepność. Tor ten pokonywało się w okolicach 50 sekund, jazda sprawiała pozytywne wrażenie mimo niekorzystnej temperatury panującej dookoła. Jest to obiekt dość techniczny o zarówno krętych, technicznych partiach jak i dłuższych prostych odcinkach, gdzie można było nabrać nieco więcej prędkości. Generalnie wrażenie z jazdy były pozytywne, jednakże ogólnie panująca ciemność na torze dodawała niepotrzebnego mroku. Ceny standardowe jak na innych niemieckich torach.
Jako, że dopiero w niedzielę wieczorem wylatywaliśmy z powrotem do Warszawy, po wymeldowaniu z hotelu postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jeden tor kartingowy – tym razem był to obiekt Kart Racing Mainz znajdujący się dość niedaleko jak na niemieckie warunki lotniska we Frankfurcie. Był to obiekt zdecydowanie mniejszy niż te, na których mieliśmy okazje jeździć we wcześniejszych dniach. Spory ruch na torze nieco utrudniał swobodną jazdę, jednakże każdy znalazł trochę miejsca dla siebie. Gokarty austriackiej marki HubiKart nieco przypominały znaną polska produkcję TobiKart, jednakże całkiem przyjemnie (chociaż nieco topornie) się nimi jeździło. Mimo, iż tor był niezbyt długi (okrążenie w granicach 35 sekund), frajda z jazdy była całkiem spora. I tutaj ceny nie różniły się szczególnie w porównaniu z innymi obiektami, granice 10-12 euro za 10 min. Betonowa nawierzchnia oraz klasyczne bandy z opon przypominały nieco polskie obiekty.
Zaskakującym faktem, który mogliśmy zobaczyć praktycznie na każdym z odwiedzonych torów był personel a właściwie jego brak. Przeciętnie na każdym obiekcie znajdowały się dwie osoby bezpośrednio zaangażowane w obsługę toru – jedna w recepcji, jedna na torze. Co do osoby w recepcji nie ma w tym niczego dziwnego, natomiast jeżeli chodzi o personel na torze już jednak tak – w momencie dowolnego incydentu na torze, dość długo trzeba było czekać na reakcję. Generalnie wizyta na torze Kart Racing Mainz była udana – bardzo przyjemne wrażenia z jazdy.
Z toru w Mainz udaliśmy się bezpośrednio na lotnisko i bez zbędnych opóźnień wróciliśmy do Warszawy. Tym samym nasza wycieczka dobiegła końca, zdecydowanie był to ciekawy wyjazd ze względu na dużą ilość odwiedzonych torów oraz zebranych wspomnień i materiałów z targów. Do zobaczenia za rok!